Hej!
Dziś przychodzę do Was z postem
typowo zakupowym. Kilka dni temu kupiłam trochę kosmetyków pielęgnacyjnych i są
to same polskie marki z czego jestem bardzo zadowolona, bo lubię wspierać polskie
firmy kosmetyczne. Mam wśród tych
zakupów również swoje perełki, więc jeśli jesteście zainteresowani tematem
polskich kosmetyków pielęgnacyjnych, to zapraszam do czytania dalszej części.
Na pierwszy rzut idzie jedna z
moich perełek, którą jest Maska-peeling-żel 4w1 korygująca niedoskonałości od dobrze
wszystkim znanej marki – Tołpa. Zakupiłam ją już po raz trzeci, bo jest
re-we-la-cyj-na. Można ją stosować na cztery sposoby:
- Peeling mechaniczny – nanieść peeling
na twarz i masować wilgotnymi dłońmi przez 2 minuty. Następnie spłukać wodą.
Stosować 2 razy w tygodniu.
- Peeling mechaniczno-enzymatyczny –
po wykonaniu peelingu mechanicznego zostawić maskę na twarzy na ok. 10 minut.
Następnie spłukać wodą. Stosować 2 razy w tygodniu.
- Maska ściągająca – nanieść i
pozostawić maskę na twarzy na ok. 15 minut. Następnie spłukać wodą. Stosować 2
razy w tygodniu.
- Żel – użyć dermokosmetyku do
umycia twarzy. Należy unikać kontaktu z oczami.
Ja używam tej maski głównie jako
maski ściągającej, ale zabieg ten z pewnością nie należy do
najprzyjemniejszych. Maska jest mocna i ma się wrażenie, jakby twarz paliła
żywym ogniem. Na początku trochę się przestraszyłam i po pięciu minutach zmyłam
w obawie, że będę miała czerwoną, podrażnioną skórę, ale nic bardziej mylnego. Nawet
po 15 minutach na mojej skórze nie widać było żadnych czerwonych plam, a była
ona za to oczyszczona i niesamowicie przyjemna w dotyku. Co więcej, mimo iż
maska jest mocno ściągająca, to w moim przypadku absolutnie nie przesusza skóry.
Maska zawiera torf tołpa:®,
zapraszam do poczytania na ten temat – TU, białą glinkę, ekstrakt z kory cynamonowca,
ekstrakt z papai oraz ryżowe drobinki peelingujące. Ponadto nie ma tu żadnych
alergenów, sztucznych barwników, PEG-ów, SLS-u, silikonów, oleju parafinowego,
parabenów czy donorów formaldehydu.
Tym razem oprócz tego maleństwa
postanowiłam wypróbować coś jeszcze z serii sebio. Mój wybór padł na Złuszczającą
pastę-maskę do mycia twarzy, która ma za zadanie usuwać sebum i zrogowaciały
naskórek.
Pasta zawiera borowinę tołpa:®, również zapraszam do lektury - TU, kompleks siarczanu cynku i oligosacharydów, kwas salicylowy, ekstrakt z mirry, białą glinkę i peelingujące drobinki perlitu.
Czy sprawdzi się równie dobrze jak maska w saszetce? Zobaczymy, ale mam co do niej dość wysokie oczekiwania.
SKLEP: Rossmann
CENA MASECZKI: 8.29zł za 2x6ml
CENA PASTY-MASKI: 27.49zł, ale była
promocja, więc zapłaciłam 19.99zł za 100ml
Stojąc przy stoisku z szamponami w
oko wpadł mi ten oto produkt. Jest to intensywnie regenerujący szampon marki L’biotica
z serii BIOVAX. Szampon ten ma wzmacniać, regenerować jak i nawilżać włosy
poprzez wykorzystanie diamentowego pyłu wraz z kompleksem minerałów (oligoelementy,
glin, cynk, miedź, potas, magnez, mangan, sód). Szampon nie zawiera SLS, SLES,
parabenów i silikonów.
Opakowanie mieści 200ml produktu, a
zapach szamponu jest przyjemny i świeży.
SKLEP: Rossmann
CENA: 19.99zł, ale zapłaciłam za
niego 9.99zł, bo była promocja
Następnie mamy Sylveco –
odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany. Miałam próbkę tego szamponu i mieszane
uczucia, gdy tej próbki używałam. Dlaczego? Bo szampon prawie w ogóle się nie
pienił i obawiałam się tego, że moje włosy w efekcie będą wyglądać jak strąki. Okazało
się jednak, że szampon już po pierwszym użyciu bardzo podpasował moim
wymagającym włosom, które koszmarnie się puszą, a przy tym są dość osłabione. Moje kłaczki się uspokoiły, były ładne i gładkie, ale nie
całkowicie oklapnięte.
Zachęcona dobrym pierwszym
wrażeniem zdecydowałam się na zakup pełnowymiarowego produktu.
Składniki aktywne to: hydrolizowane
proteiny owsa, hydrolizowane proteiny pszenicy, olejek z trawy cytrynowej,
miód, kwas mlekowy i panthenol.
Jest to szampon skierowany przede wszystkim
do tych osób, których włosy są osłabione i wymagają regeneracji. Nie wiem jak
się sprawdzi przy dłuższym stosowaniu, ale próbka mnie zachwyciła. Mam nadzieję,
że pełnowymiarowy produkt w żaden sposób nie traci na swojej mocy.
SKLEP: Drogeria „Waldi”
CENA: 24.90 za 300ml produktu
Moje dwie kolejne perełki to reduktor
zmian potrądzikowych i żel z peelingiem z serii Liście Manuka od Ziaji. Nie
wyobrażam sobie egzystencji bez tych dwóch produktów. Jakiś czas temu mi się
pokończyły i w przeciągu kilku dni stan mojej skóry mocno się pogorszył.
Trądzikowa wulkanolandia hula w najlepsze, ale wiem, że powrót do tych dwóch
specyfików bardzo szybko pomoże mi zatopić to bateriowe pole uprawne ^^’.
Co do liści Manuka, to mają one za
zadanie działać antybakteryjnie, więc jeśli nie mieliście jeszcze okazji
wypróbować tej serii, a macie problemy z trądzikiem, to z czystym sumieniem
mogę polecić te dwa kosmetyki. Używałam co prawda jeszcze kilku z tej serii, ale peeling i reduktor pokochały się z moją skórą na amen.
Peelingu używam codziennie
wieczorem (można go używać rano i wieczorem) i nie zauważyłam, żeby przesuszał mi skórę lub ją podrażniał (moja skóra lubi się przesuszać). Natomiast reduktor bardzo pomaga mi w zaleczaniu
wyprysków lub przebarwień potrądzikowych. Najlepiej używać go na noc, a przynajmniej u mnie najlepiej działa w nocy.
Są to tanie i naprawdę dobre
produkty, a na dodatek to polskie kosmetyki, więc myślę, że grzechem byłoby ich nie wypróbować.
SKLEP: Drogeria „Waldi”
CENA REDUKTORA: 8.99zł za 15ml
CENA ŻELU: 8.99 za 200ml
Wyszczuplający mus do ciała od
Bielendy dostałam w prezencie do przetestowania od Drogerii "Waldi"
za co bardzo dziękuję.
Użyłam go już kilka razy, ale to
jeszcze zbyt mało, by wyrazić jakąś konkretną opinię na temat tego produktu. Tak
więc dam sobie jeszcze trochę czasu i wrócę tu z postem poświęconym tylko temu
kosmetykowi.
A teraz może trochę ogółów.
Opakowanie zawiera 200ml produktu.
Konsystencja jest bardzo przyjemna i co jest ogromnym plusem, mus szybko się
wchłania nie pozostawiając efektu lepkiej skóry. Produkt ten ma nawilżać i
wyszczuplać. Osobiście nie wierzę w moc wyszczuplania tylko za pomocą kremu/balsamu/musu,
ale w moim przypadku każde nawilżenie jest mile widziane. W zimie moja skóra
często woła o pomstę do nieba, więc mam nadzieję, że ten mus pomoże mi choć
odrobinę pozbyć się tej uciążliwej Sahary z mojej skóry. Dodatkowo mus bardzo ładnie
pachnie, a istotne dla mnie jest to, żeby przy używaniu jakiegoś kosmetyku
nie miażdżyły mnie nachalne zapachy. Ten tutaj jest bardzo świeży i przyjemny.
CENA: 17zł
Ode mnie to tyle na dziś. Mam
nadzieję, że post przypadnie komuś do gustu, a jeśli tak się stanie, to
serdecznie zapraszam do komentowania, polecania dalej lub zaobserwowania bloga
FUBSTER Cosmetics.
Będzie mi bardzo miło.
Dziękuję również tym z Was, którzy
już obserwują bloga i udzielają się pod postami ♥♥♥.
Tekstury użyte przy pierwszym zdjęciu pochodzą od szablon-caffee
Tekstury użyte przy pierwszym zdjęciu pochodzą od szablon-caffee
Ciekawy wpis :) muszę wypróbować niektóre produkty :))
OdpowiedzUsuńZakupy udane:) znam te kosmetyki, aczkolwiek żadnych z nich nie używałam :)
OdpowiedzUsuńwszystko oprócz ziaji - bo mi skubana nie służy - bym brała:D obserwuję i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńTen szampon z Sylveco sprawdza na dłuższą metę. Pamiętam, gdy pierwszy raz go kupiłam i po kilku użyciach miałam go dość. Oddałam go komuś, a potem dostałam wiele próbek jego i tego z betuliną. Myłam na zmianę, co jakiś czas coś drogeryjnego tez było i dostałam olśnienia. Szampon jest genialny o ile przyzwyczaimy włosy do naturalnych szamponów. Obecnie uwielbiam go za naturalne pogrubienie włosa, super wpływ na skalp i wzmocnienie włosów.
OdpowiedzUsuń